Czy ludzie piszą jeszcze listy?
Szaleństwo na punkcie Backstreet Boys, zbieranie karteczek i moda na segregatory. To wszystko znalazłam w listach, które pisałyśmy z kuzynką w dzieciństwie. Lata 90. w całej swej okazałości. W każdym liście obowiązkowo wspominała o pogodzie, o tym, czy wszyscy zdrowi. Odnotowywała imiona kolejnych podwórkowych psów i przychodzących na świat cielaków. Przy ostatnim spotkaniu, czytałyśmy listy, śmiejąc się do łez. Tak niewiele się zmieniło – wciąż jesteśmy przekonane, że Król Lew to najlepsza animacja Disneya – i jednocześnie tak wiele. Od tamtej pory rozmyślam o tym: Czy ludzie piszą jeszcze listy? Czy JA potrafiłabym dziś napisać list?
W mojej szufladzie
Przechowuję listy od koleżanki, która w podstawówce wyprowadziła się o kilkadziesiąt kilometrów od mojej rodzinnej miejscowości. Jej listy pękają od historii miłosnych i każdy ma znak charakterystyczny – wypisane na kopercie pozdrowienia dla listonosza. W domu zachowały się też moje listy do siostry pisane ręką mamy, gdzie chwalę się przedszkolnymi osiągnięciami. Samodzielne wydarcie (sic!) z papieru króliczka, słoneczka, trawki i chmurki to było coś warte opisania!
Moje zbiory listów nie są duże, ale te pisane przez rodzinę, przechowuję jak skarby. Na początku studiów pisałam jeszcze obszerne maile do znajomych, upodobnione do tradycyjnych wersji. Część wydrukowałam ze strachu, że prędzej czy później, zostaną pożarte przez przycisk delete. Dziś już takich maili nie piszę.
Zniechęceni do wspominania
Pewna kobieta wykonała swojemu wnukowi osiemnaście tysięcy zdjęć w pierwszych czterech latach jego życia. Osiemnaście tysięcy. Następnie stwierdziła, że nie ma czasu, ani siły, żeby przejrzeć i poukładać tak obszerne zbiory. Tą kobietą była Linda Henkel, która bada wpływ fotografii cyfrowej na mózg¹.
Okazuje się, że tysiące zdjęć, które ludzie gromadzą na dyskach komputerów i telefonów zniechęcają do wspominania.
Od zdjęcia do słowa
Czy nie podobnie dzieje się z wiadomościami, wysyłanymi przez komunikatory? Czy zachowam na pamiątkę miłosne SMS-y? Czy odnajdę wiadomość otrzymaną od kogoś ważnego na Facebooku? Czy zapamiętam to, co było dla mnie ważne?
Tak sobie myślę, że SMS-y istniały, zanim w naszych kieszeniach zamieszkały smartfony. Moja mama wysyłała takie: „Ziemniaki solone…” – zostawione na brzegu gazety, „Kup chleb…” – na wyrwanej kartce z zeszytu. To też mało znaczące zapiski rzeczywistości. Jednak, kiedy przypadkiem na nie trafiam, czuję charakter osoby, odciśnięty w odręcznie napisanych słowach.
Co tam u ciebie?
Dostrzegam problem w napisaniu dzisiaj listu.
Napisanie listu wymaga skupienia i odpowiedzi na pytania: co u mnie? (ale tak naprawdę, nie w social media), jaka jest pogoda za oknem? (i czy dostrzegam, co tam się dzieje), jak wyrazić, co myślę, kiedy mnie coś zachwyci lub zasmuci? (niekoniecznie w formie zdjęcia).
A może to wszystko tylko moja nostalgia? :-)
Do wykorzystania:
- napisz list do siebie
- napisz list do cenionej/lubianej osoby (np. pisarza, radiowca itp.)
- napisz list miłosny
- wyślij komuś pocztówkę z podróży.
Piszesz jeszcze listy? Daj znać w komentarzu, co o tym myślisz?
Do przeczytania!
Paulina
¹Historię kobiety ze zdjęciami przeczytałam w artykule Grzegorza Giedrysa, Zakaz fotografowania w Wysokich Obcasach Extra, Lipiec 2016. Polecam!
zdjęcie: Joanna M. Foto
Anna Matecka
2016-09-28 at 10:01Mam przyjaciółkę Magdę, z którą trzymamy się od wczesnych lat podstawówki. Pamiętam, że w czasie wakacji, kiedy ona wyjeżdżała na całe dwa miesiące, pisałyśmy do siebie dłuuuugie listy. Pisałyśmy o wszystkim, szczerze i bezpośrednio. Do dzisiaj lubię zaglądać do tych listów, przypominają mi kim jestem, kim byłam:) Dzisiaj Magda mieszka w Angli, widujemy się raz w roku w wakacje. Nie raz miałam ochotę napisać do niej na wzór naszych starych listów. Dziękuję Ci za ten wpis, który coś czuję, zmotywuje mnie do napisania – ale najpier kupię piękną papeterię:)
Paulina Jóźwik
2016-09-28 at 15:53„przypominają mi kim jestem, kim byłam” – czuję podobnie, szczególnie, że nie pisałam nigdy żadnego pamiętnika (miałam kilka podejść do tego, ale nie wyszło). Listy właśnie są takim wglądem w przeszłość. Cieszę się, że Cię zainspirowałam :) <3
Ruda p.Anna
2016-09-28 at 11:31Pisanie listów jest super, jeszcze w podstawówce wysylalam listy do kolezanki… z ławki obok :D bo to taka frajda była dostać takie coś na papierze i w ogóle ah :D
Paulina Jóźwik
2016-09-28 at 15:57Frajda dostać list i jeszcze większa czytać go po latach ;)
Zaniczka
2016-09-28 at 11:33Nie, ja tylko przechowuję, szczególnie cenne są te od obecnego mojego męża, które pisał maczkiem :)
Paulina Jóźwik
2016-09-28 at 15:56Piękna pamiątka :) Przy okazji mojego wpisu dowiedziałam się, że są grupy na Facebooku, gdzie można znaleźć kogoś do korespondencji, np. ta https://www.facebook.com/groups/672334892829480/. Mnie zainspirowały do pisania! Pozdrawiam :)
Angelika Skrzypa
2017-01-23 at 16:38Mam przyjaciółkę od urodzenia. Nasze mamy przyjaźnią się całe życie i udało im się w nas tą przyjaźń zaszczepić. Mieszkałyśmy w pewnym sensie daleko od siebie i widywałyśmy się dosyć rzadko. Nie miałyśmy jeszcze wtedy ani telefonów ani komputerów, ale umiałyśmy pisać – i tak się zaczęło. Pisałyśmy mniej więcej jedne list miesięcznie. Później, gdy już miałyśmy dostęp do nowych technologii zaczęłyśmy dawać sobie znać o wysłanym liście – z jednej strony wzmagało to zniecierpliwienie i radosne oczekiwanie, z drugiej zabijało element zaskoczenia. Pisałyśmy tak aż do okresu studiów, wtedy trafiłyśmy do różnych miast, ja na stancji nie miałam dostępu do skrzynki pocztowej i „jakoś tak” listy stały się rzadkością aż do ich zaniku. Niemniej sama idea pozostała, bo przerzuciłyśmy się na maile :) Uskuteczniamy ten sposób komunikacji do dziś, mimo że obie mieszkamy teraz w Lublinie. Maile stały się miejscem do przelania głębszych rozmyśleń i spostrzeżeń, do wymiany zdań na problematyczne tematy, które nie zawsze mają szansę wypłynąć przy spotkaniach na żywo.
Listy są fajne ;)
Pozdrawiam, koleżanka ze studiów mgr ;)
Paulina Jóźwik
2017-01-24 at 08:21Cześć Angelika! Bardzo fajnie widzieć znajome imię i nazwisko :) Podziwiam, że udało Wam się tak długo utrzymać korespondencję, tym bardziej, że mieszkacie w tym samym mieście. Pozdrawiam serdecznie!