Pożary introwertyka
Kiedy dotarłam do domu w Czechach, w którym miałam spędzić kolejny miesiąc na rezydencji literackiej, przywitał mnie gospodarz tego miejsca. Mężczyzna oprowadził mnie po pokoju, pokazał łazienkę i kuchnię, ostrzegł, żeby przypadkiem nie wywołała pożaru, wskazując czujniki dymu na suficie. Postaliśmy chwilę, rzucając do siebie pojedyncze zdania w języku angielskim, po czym wypaliłam: „To chyba już wszystko”. W wolnym tłumaczeniu znaczyło to: „Możesz już sobie pójść”. No cóż, wyprosiłam go tym krótkim zdaniem z miejsca, które do mnie nie należało. Momentalnie zrobiło mi się gorąco ze wstydu i żałuję, że te czujniki dymu nie zadziałały w ten sposób, jak czasem widzę to w filmach i nie zlały mnie wodą. Mężczyzna oczywiście wyszedł. Mogłabym w tym miejscu skończyć tę historię, ale potem dopiero się zaczęło!
Od razu odezwał się do mnie mój najlepszy przyjaciel i wróg – Mózg. Otóż Mózg postanowił odtwarzać mi w głowie tę sytuację, zapętlać ją w swoich zwojach niczym największy hit Netflixa. Tymczasem ja czułam się, jakbym oglądała tę scenkę w serialu pokroju Trudne sprawy, gdzie to ja byłam aktorką i niestety okazało się, że zupełną amatorką. Widzę nawet tę belkę z podpisem: „Paulina (33 lata), wyprasza ludzi po angielsku”.
Jako osoba zaprawiona w boju z obchodzeniem się ze swoim introwertyzmem, kazałam mózgowi się po prostu ode mnie odwalić. „Mózg, wiesz co? Ten facet pewnie już dawno o tym wszystkim zapomniał” – stwierdziłam. Ale Mózg się tylko zaśmiał szyderczo, jak ma to w zwyczaju.
Po tygodniu analizowania doszłam do wniosku, że może jednak zadzwonię do mojego gospodarza i wyjaśnię sprawę. Gdy podniósł słuchawkę, powiedziałam: „Słuchaj, mam prośbę. Odegrajmy tę scenę jeszcze raz, będzie mi znacznie lżej na sercu”.
To jest ten rzadki moment, kiedy dziękuję za to, że jestem introwertykiem, bo nigdy tego nie zrobiłam i nie zrobię. A gdybym zrobiła, moja życiowa telenowela pt. Pożary introwertyka, pobiłaby rekordy stworzonych odcinków. Byłoby ich więcej niż Mody na sukces.
Trudno być introwertykiem we własnym kraju, trudno być w obcym.
Trudno po prostu być.
Jeśli chcesz dostawać moje najnowsze teksty na maila – zapisz się na listę odbiorców newslettera. Zapisy w zakładce newsletter.
No Comments