Jak żyć twórczo? 3 refleksje po obejrzeniu filmu „Paterson” Jima Jarmuscha
Obejrzałam „Patersona” w sylwestra. To zdecydowanie film dla miłośników wolno toczących się fabuł, dla osób, które doceniają piękne kadry oraz zwracającą uwagę na detale. Przyznaję, że trochę mi się w kinie przysypiało*, ale opowieść, którą zobaczyłam na ekranie, ma w sobie coś takiego, co nie pozwala mi o tym filmie zapomnieć.
Twórczość na co dzień
Główny bohater – Paterson – jest kierowcą autobusu, który każdego dnia, zanim ruszy w trasę, pisze wiersz. Pisze teksty też w przerwie na drugie śniadanie oraz obmyśla je w trakcie jazdy.
Czasami twórczość (hobby, zainteresowania, cokolwiek co lubimy robić) traktowana jest, jak płaszcz, który wkłada się tylko na niedzielę i święta. A przecież mogę tworzyć codziennie, jakbym wykonywała zwyczajną czynność.
Twórczość powinna być zabawą
Żona Patersona – Laura – cały czas próbuje nowych rzeczy. Jej twórcza ekspresja przejawia się dosłownie wszędzie – w gotowaniu, dekorowaniu domu, ubiorze. Pewnego dnia kupuje gitarę, ponieważ wierzy, że zostanie piosenkarką country.
Znajdą się tacy, co powiedzą, że jej zachowanie jest dziecinne. Pozostawiam na boku postać Laury, która rzeczywiście dla mnie była momentami infantylna i myślę sobie: czy to nie jest właśnie najfajniejsze w twórczości – zabawa, ciągłe próbowanie i ekscytacja?
Twórczość potrzebuje wsparcia
Czy mówisz komuś o tym, że tworzysz? Często słyszę to pytanie, kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy tak jak ja piszą. W odpowiedzi pojawiają się równie często historie o tym, że osoby, które tworzą, czują się pośród innych jak kosmici.
Dlaczego, gdy ktoś trenuje do pierwszego w życiu maratonu – klepiemy go po plecach z aprobatą. Tymczasem, kiedy ktoś inny zwierza się, że po godzinach pisze pierwszy w życiu romans, zdarzają się jeszcze ludzie, którzy pomyślą: „Czterdziestka na karku, a robi takie głupoty”.
Kibicuję twórczości, bo prędzej, czy później z niej skorzystam. Przeczytam książkę, obejrzę film, kupię plakat, czy kubek ze świetnym nadrukiem. Każdy ma jakieś początki, a wyjście z twórczością poza cztery ściany bywa naprawdę trudne.
Czasami wystarczy powiedzieć: rób to, co robisz, bo ja w ciebie wierzę.
Podoba mi się, że Jarmusch pokazuje, że twórcze życie nie musi oznaczać robienia wielkich rzeczy i w dodatku doszukiwania się w nich sensu przez wielkie S. Z perspektywy czasu myślę, że obejrzenie tego filmu w ostatni dzień roku to był znak, zapowiedź tego, co ma się wydarzyć w 2017 :-)
*Po seansie wyczytałam, że nuda w filmie to zabieg zamierzony. Moje przyśnięcie jest usprawiedliwione!
Zdjęcie: www.barnimages.com
Sztuka Retuszu || Sit Zone Art
2017-01-30 at 07:57Podobają mi się Twoje wnioski i zgadzam się z nimi! Filmu nie znam, ale przejrzałam filmweb i wygląda na to, że mam film na wieczór ;-)
Paulina Jóźwik
2017-01-30 at 16:10Mam nadzieję, że film się spodoba :-)
Tatiana
2017-01-31 at 19:12O,o celowej nudzie nie czytałam…ciekawe…
tez przygotowałam wpis w tym temacie- filmu- opublikuje w piatek.3.02.
U mnie film zaczał działać po wyjściu z kina….
Karolina / Nasze Bąbelkowo
2017-01-31 at 19:53Nie widziałam tego filmu, ale chyba będę musiała to narobić. Twój opis bardzo mnie zaintrygował i myślę, że to coś w sam raz dla mnie – osoby, która dość często narzeka na brak weny i niemoc twórczą ;)
Elka
2017-02-01 at 11:25Cześć
Wspaniale opisałaś swoje odczucia na temat filmu „Paterson” trafne określenia i super ujęty sens filmu. Ja w wciąż mielę moje uczucia co do tego filmu…tak zawsze mam z Jarmuschem. Może dlatego, ze odnalazłam siebie w postaci żony głównego bohatera i teraz widzę ze zmienność zainteresowań to nic strasznego, bo po drodze można uszczęśliwić innych…pysznymi ciastkami.
Pozdrawiam
Elka